Tomasz Rakowski Tomasz Rakowski
1546
BLOG

Awaria na PGE Arena w Gdańsku. Zraszacze murawy przerwały mecz

Tomasz Rakowski Tomasz Rakowski Polityka Obserwuj notkę 1

 

Stadion PGE Arena w Gdańsku zgromadził w sobotni wieczór 22 października około 25 tys. widzów, oglądających mecz 11 kolejki Ekstraklasy pomiędzy Lechią Gdańsk a Lechem Poznań. Spotkanie zakończyło się remisem 0:0.

Obiekt, którego budowa kosztowała prawie miliard złotych i którego otwarcie było przesuwane ze względów bezpieczeństwa wciąż nie pozostaje wolny od usterek. W 28 minucie spotkania niespodziewanie uruchomiły się dwa zraszacze murawy. Mecz został przerwany. 

Wciąż wiele do życzenia pozostawia poziom organizacji dojazdów i powrotów ze stadionu. Drogi prowadzące na PGE Arenę nie są gotowe na zwiększony ruch. Gigantyczne korki przed i po meczach są w Gdańsku stałym elementem krajobrazu. Pozostaje nadzieja, że trwające w chwili obecnej prace drogowe przy ulicy Uczniowskiej i Hallera mające na celu udrożnieniu ruchu w kierunku południowym zakończą się przed pierwszym meczem Euro 2012. 

Niestety problem chaosu komunikacyjnego dotyka również niezmotoryzowanych kibiców. Stadion PGE Arena jest usytuowany obok linii tramwajowej, która mogłaby być świetną alternatywą dla sparaliżowanych dróg. Duża część kibiców nie decyduje się na marsz do oddalonego o prawie 2,5 km węzła przesiadkowego obok Opery Bałtyckiej skoro pod stadionem są zatrzymują się tramwaje. Nie wiem ile czasu tłumy na kolejnych przystankach wzdłuż stadionu czekały na przyjazd linii 94, ja po 20 minutach bezowocnego oczekiwania zadzwoniłem do dyspozytorni Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdańsku. Dowiedziałem się, że ruch tramwajowy w okolicach PGE Areny został wstrzymany do odwołania. Na moje pytanie, dlaczego nie ma o tym informacji na przystankach usłyszałem, że mam się o to pytać w Zarządzie Transportu Miejskiego w Gdańsku. Spychologia. Przekazałem informację innym czekającym i przystanek opustoszał w kilka chwil. Komentarze, które padały pod adresem "decydentów" z ust zmarźniętych gdańszczan były wyjątkowo "dosadne". A wystarczyło oplakatować kilka przystanków lub podać informację o kursowaniu komunikacji miejskiej przez głośniki na stadionie. Z jednej strony pojawia się złość, że tak łatwo przychodzi lekceważenie ludzi. Ale też refleksja nad tym, czy za osiem miesięcy tłumy zagranicznych gości nie będą w podobnej sytuacji i nadzieja, że wtedy wszystko będzie zapięte na ostatni guzik. Choć swoją drogą, czy włodarze Gdańska i organizatorzy nie powinni z takim samym szacunkiem odnosić się do wszystkich kibiców?

Jestem w stanie zrozumieć, że w obiekcie "na dotarciu" działanie pewnych urządzeń może sprawiać psikusy. I bardzo się cieszę, że zraszacze włączyły się wczoraj, a nie na meczu ćwierćfinału Euro 2012. Mam głęboką nadzieję, że do czerwca przyszłego roku uda się zdiagnozować wszelkie problemy i usterki. Bo jeśli wszystko pójdzie ok, będzie to powód to świętowania obecnego rządu, władz Gdańska, PZPN. W myśl zasady, że sukces ma wielu ojców. Jeśli jednak dojdzie do jakiejś kompromitującej awarii, którą zobaczy cały świat, będzie to policzek dla Polski jako gospodarza Euro 2012. A więc dla nas wszystkich.

 

 

 

Od 2006 roku prowadzi własny biznes w branży IT. Zaangażowany w działalność społeczną i publicystyczną od 10/04.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka